Przygoda
ze scrapbookingiem rozpoczęła się od naszego ślubu. Tak tak...nowa droga życia...i
nowa pasja, która nie dała już o sobie zapomnieć.
Początkowo
nie wiedziałam nawet, że mam do czynienia ze scrapbookingiem. Nie
miałam pojęcia co to jest ani z czym to się je. Byłam zafascynowana kolorowymi, ręcznie
wykonanymi albumami wyróżniającymi się spośród natłoku tego co
możemy znaleźć w sklepach. A ja nie umiem tylko patrzeć :) Chęć
wykonania czegoś własnoręcznie od podstaw dla rodziców na nasz ślub była silniejsza od wszelakiej niewiedzy. A
album ze zdjęciami z dzieciństwa na tą okazję był strzałem w
dziesiątkę.
Tak oto zakochałam się w tej metodzie. I już nie umiem się od niej uwolnić... Pierwsze albumy wykonane były metodą prób i błędów kierując się głównie intuicją (tak...ona często ma głos decydujący we wszystkim:).
Co z tego wyszło zobaczcie sami:
Tak oto zakochałam się w tej metodzie. I już nie umiem się od niej uwolnić... Pierwsze albumy wykonane były metodą prób i błędów kierując się głównie intuicją (tak...ona często ma głos decydujący we wszystkim:).
Co z tego wyszło zobaczcie sami:
Na jednych albumach oczywiście nie poprzestałam. To
był dopiero początek. Teraz
już każda okazja (lub jej brak) jest wymówką do scrapowania. Doszły
inne metody, rozwiązania i pomysły. Ale
miłość do papieru pozostała. Więc
scrapujemy...
Pozdrawiam,
Asia
Asia
0 komentarze:
Publikowanie komentarza